niedziela, 9 sierpnia 2015

No to na wakacje!

KOLONIE


Piszę do Was z myślą o przemijających wakacjach. Pierwszy miesiąc wolności już minął?! Kiedy to zleciało...?
Dobra, nie mam zamiaru przynudzać. Nie...opowiem Wam trochę o moich koloniach. 
Trwały 2 tygodnie. Grupą 30-osobową wyjechaliśmy w góry, a dokładniej do Kacwina, małej wsi położonej na Spiszu. Naszą podróż na południe Polski zaczęliśmy z Polskim Busem. W Krakowie przenieśliśmy się do normalnego autokaru. Podczas podróży dałam nawet radę coś narysować (a raczej kogoś). Proszę o brawa, wytrzymałam, chociaż było mi niedobrze, a wzięłam 2 tabletki na chorobę lokomocyjną...smutne. 
Wróćmy do tematu kolonii. Fundacja, która zorganizowała wyjazd nazywa się Charytatywni Freta. Przez cały rok dożywiają biedne rodziny, pomagają im, a dzieci z tych rodzin zapraszane są na różne atrakcje, festyny, właśnie takie kolonie itd. W skrócie: kochają się i sami są jak jedna wielka rodzina, do której dołączyłam.  
Ok, KOLONIE!
Pierwszy dzień:
Wprowadziliśmy się do domku (mieliśmy mieć dwa, ale właścicielka źle usłyszała) i dzień nr. 1 spędziliśmy wszyscy cisnąć się w piętnastoosobowej chatynce, co oznaczało dwie/trzy osoby na jedno łóżko. Na szczęście mi trafiła się moja przyjaciółka Anka. W pokoju byłyśmy z trzema małymi dziewczynkami, które musiały się pomieścić na jednym łóżku. Nie mogły spać normalnie, bo było to niemożliwe. A więc leżały jak śledzie, w poprzek łóżka. Hm...ja z Anią spałyśmy też dość nietypowo. To znaczy, ja spałam, a moja towarzyszka chyba próbowała mnie zgwałcić. :P Nieważne.
Codziennie mieliśmy albo jakieś wycieczki, albo warsztaty, nagrywanie filmów, chodzenie nad rzeczkę Kacwiniankę lub zwiedzanie straży pożarnej, ogniska i malowanie koszulek. Cały dzień napchany wydarzeniami. Od 20:00 do 22:00  telefony. Po 22:00 się myłyśmy, tzn. większość dziewczyn korzystało z czasu, kiedy miałyśmy dane telefony, a 22:30 do łózia - buzi od opiekunek i spać.
Ostatnie kilka dni było najlepsze - kuźnia talentów i same ogniska z chlebkami i piankami. Zatrzymajmy się przy temacie kuźni. W pierwszym tygodniu kolonii były losowane pary, a 2 dni później rzeczy, które mieliśmy robić. Ja dostałam takiego Bartka i pokaz florystyczny (robiłam bukiet z kwiatów), ale mieliśmy ubaw! :)
Mieliśmy też olimpiadę, na której skręciłam kostkę. PRZY MOJEJ ULUBIONEJ DYSCYPLINIE!!! :(
Dobra, to by było na tyle, pozdrawiam!
Sonia